środa, 22 czerwca 2011

Camparron Albus 2010- Malvasia

   Czasem przemawia przeze mnie chciwość, i w poszukiwaniu dobrego wina za małe pieniądze zapędzam się na półki z alkoholem np w Biedronce.
Sporo się ostatnio pisze w necie o wspaniałych niedrogich winach z dyskontów  ale mnie to w ogóle nie przekonuje. Wiem o czym mowie, bo wspomniana chciwość w połączeniu z pasją odkrywcy co jakiś czas popycha mnie do zakupów win dyskontowych.  Jak dotąd nie doznałem objawienia. Wina co prawda są poprawne, biorąc pod uwagę jakość wcale nie takie tanie. Jedno na 10 jest dobre ale reszta zaledwie pijalna.Nawet jeśli czasem się coś fajnego trafi to i tak średnia wychodzi  nie najlepsza.
  Myślę że ten szum wkrótce przycichnie bo ludzie się połapią, że mogą kupić wina kilka klas lepsze korzystając z wyprzedaży i promocji w zwykłych sklepach (ja tak robię i trafiam perełki bardzo często).
   Wracając do tematu- biały Camparron.
Kiepściutko. Kolor wodnisty, w nosie drożdze ,mydliny i alkohol, zero kwiatów, owoców. Tak samo w smaku- popelina drożdzowo kwaskowato badziewna.
Nie nadało się nawet do podlania kurczaka. Próbowałem wrócić po dłuższej chwili, ale cud nie nastąpił.
Przykro mi się zrobiło i pożałowałem zmarnowanych pieniędzy ( jeśli dobrze pamiętam to koło 12 zyko)
Ocena to 2-,
Poza szatą graficzną nic mi się w tym winie nie spodobało.
I sprawdziła się mądrość Narodu, że chytry dwa razy traci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz