Pani na rowerku przywiozła pozdrowienia z Antypodów.
Pierwsza myśl jaka do mnie przyszła kiedy próbowałem tego wina to :
" Jak oni, do jasnej Anielki, wcisnęli tyle owoców do takiej malutkiej butelki?"
Ciemny, nie przenikniony, niemal granatowy kolor już zapowiadał sporą koncentrację.
Zapach zdawał się buchać gorącymi aromatami jagodowo-śliwkowymi i jeżynowo-wiśniowymi. Nie dżemem jak to Aussies potrafią, ale nagrzanymi w słońcu jagodami.
W ustach również mocno. Dużo owocu, bez wątpienia bardzo dojrzałego, w tle jakieś przyprawy i zaakcentowany, chociaż jak dla mnie przykrótki finisz.
Fajne wino dla każdego, bo smaczne, krągłe i przyjemnie się pije. Warto docenić niezwykłą koncentrację , która przy dłuższym rozpamiętywaniu wydała mi się nieco szpanerska.Zupełnie jakby chwalili się pogodą.
Ogólne wrażenie po jednej flaszce jak najbardziej na tak, kolejna solidna czwóreczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz