piątek, 24 czerwca 2011

Itynera Syrach 2008 IGT Sicilia

Ładnie wydane wino, duża cieżka butla. Oszczędna etykietka przypadła mi do gustu.
Do tej pory z Sycylią kojarzyło mi sie tylko Nero D Avola i nawet nie wiedziałem że mają tam syrah. Spodziewałem sie czegos wygrzanego w stylu Nowego Świata a tym czasem:
Kolor ciemny z jasnym refleksem.
Zapach- duuużo dębu, bardzo dużo, najpierw drewniana wanilia i przyprawy, potem lekko kwaskowy owocowy zapach dojrzałej śliwki i ciemnego owocu i alkohol. Skora w tle.
W smaku wybujała kwasowość, owoce wiśni, śliwki , i znowu dąb, taki nachalny, jakby syntetyczny.Wszystko lekko popieprzone ( w sensie przyprawy)
Zostawiłem żeby odetchnęło i następnego dnia było jakby lepiej, wszystko sprawiło wrażenie bardziej ułożonego. 
Końcówka mi nie za bardzo podeszła bo niby taki masywny dąb a kwachu nie zdusił... 
14,5% alkoholu nie daje się zbytnio we znaki.
  Wrażenie ogólne raczej na plus, tylko cena 35 zł wydaje mi się zbyt wygórowana
Ocena 3- - , czyli na szynach
Do tłustej grilowanej karkówki a potem do kanapki z kiełbasą

Chateau Etoile Du Sud- Pierre De Lune 2009

Macedonia działa na wyobraźnie- historia, krajobrazy, wina.....
A tutaj nie fart. Wino blade z zielonkawym refleksem, w nosie zaledwie kilka jabłczanych obierzyn, drożdże, przy odrobinie wysiłku gryka i naciągnięta siłą woli mineralnosć.
Smak cienkawy, kwaskowy niezbyt przekonujący. 
Całość rozchwiana, bez ciała, nie trzyma się kupy. Da się pić, tylko po co?
Mierne to wino- Dwója

Tatachilla Partners- Cabernet Shiraz 2008

Kolejna pocztówka z Australii.
Znowu flaszka upakowana dojrzałymi owocami, aż gęsto.
Elegancki, głęboki ciemno rubinowy kolor. 
Nos nie pozostawia żadnych wątpliwości co do pochodzenia wina. Duuuużo czerwonych owoców- głównie jagód, jeżyn, malin. Aromaty czyste i bezdyskusyjne. Wszystko wygrzane i soczyste.
Smak pełny i mocno owocowy z niezbyt długą pieprzową końcówką.
Wino niezwykle łagodne, łatwo się piło.
Pomyślałem , że świetnie by się nadało żeby poczatkujących zachęcic tematem wina. 
Nie ewoluowało specjalnie w czasie, może następnego dnia pieprz w tle był trochę bardziej wyraźny.
Ocena to kolejna uśmiechnięte 3+
Piliśmy na pusty żołądek, niestety.

Ebano Crianza 2004

Wina z Ribera del Duero cieszą się moją sympatią, cenie ich zdecydowaną strukturę i śmiałe wykorzystanie beczki. Mają swój charakter i to chyba w nich najbardziej lubię.
Ebano Crianza 2004 ma  ładny ciemny kolor z niemal granatowymi refleksami. 
W nosie sporo czystej dechy i kwaskowego zapachu tempranillo trochę ciemnego owocu. Po czasie owoc mięknie i jakby dojrzalszy sie zdaje.Wino się otwiera. Pojawiają się jeżyny i  jagody, dębinka nie odpuszcza. 
W smaku bogate, miękkie, dość gładkie. Czuć ładny, słodkawy owoc i delikatne przyjemne taniny. Kocówka ładnie pociągnięta, lekko czekoladowa, pieprzowa.
Mam wrazenie ze powoli gaśnie. W zeszłym roku zdawało mi się bogatsze żywsze.
Ocena to 4
Tym razem pite bez jedzenia, ale grill to w tym przypadku pewniak.

środa, 22 czerwca 2011

Pasqua Sangiovese- Prościutko

Krótko, bo wino prościutkie.
Prościutkie, ale urocze. 
Wisienka, trochę pestki, ładnie kwasowe, łagodne, bez jakiegoś długiego finiszu. 
Na co dzień, do makaronu nieźle wchodzi.
Trójeczka
kropka

Camparron Albus 2010- Malvasia

   Czasem przemawia przeze mnie chciwość, i w poszukiwaniu dobrego wina za małe pieniądze zapędzam się na półki z alkoholem np w Biedronce.
Sporo się ostatnio pisze w necie o wspaniałych niedrogich winach z dyskontów  ale mnie to w ogóle nie przekonuje. Wiem o czym mowie, bo wspomniana chciwość w połączeniu z pasją odkrywcy co jakiś czas popycha mnie do zakupów win dyskontowych.  Jak dotąd nie doznałem objawienia. Wina co prawda są poprawne, biorąc pod uwagę jakość wcale nie takie tanie. Jedno na 10 jest dobre ale reszta zaledwie pijalna.Nawet jeśli czasem się coś fajnego trafi to i tak średnia wychodzi  nie najlepsza.
  Myślę że ten szum wkrótce przycichnie bo ludzie się połapią, że mogą kupić wina kilka klas lepsze korzystając z wyprzedaży i promocji w zwykłych sklepach (ja tak robię i trafiam perełki bardzo często).
   Wracając do tematu- biały Camparron.
Kiepściutko. Kolor wodnisty, w nosie drożdze ,mydliny i alkohol, zero kwiatów, owoców. Tak samo w smaku- popelina drożdzowo kwaskowato badziewna.
Nie nadało się nawet do podlania kurczaka. Próbowałem wrócić po dłuższej chwili, ale cud nie nastąpił.
Przykro mi się zrobiło i pożałowałem zmarnowanych pieniędzy ( jeśli dobrze pamiętam to koło 12 zyko)
Ocena to 2-,
Poza szatą graficzną nic mi się w tym winie nie spodobało.
I sprawdziła się mądrość Narodu, że chytry dwa razy traci.

Piwo Specjal Niepasteryzowane

Do Specjala mam ogromny sentyment, to piwo zawsze już będzie mi się kojarzyć z przyjemnymi momentami spędzonymi wśród Przyjaciół. Teraz też czasem do niego wracam. Mimo tego, że Specjal zmienił się pare lat temu i stał się typowym  mainstreamowym szczochem produkowanym Bóg wie gdzie i nie wiadomo z czego. Jak cielak sięgam po nie z przyzwyczajenia.
Nie mogłem nie spróbować owocu chciwości koncernu, który niewątpliwie oczarowany zeszłorocznym sukcesem sprzedaży piw nie pasteryzowanych postanowił wycisnąć jeszcze parę złotych z marki specjal.
No i piwko jest poprawne, ale nic wielkiego. Lekkie, bez wyrazu można powiedzieć- popłuczyny. Nic nowego ani dobre ani złe- kolejny poprawny biały korporacyjny kołnierzyk. 
Da się znieść ale na dłuższą przyjaźń sie nie zanosi.
 Ależ zatęskniłem ze dawnym elbląskim czarnuszkiem, za ognichem, i piosenkami granymi w rękawicach na rozstrojonej gitarze! 
Zaczynam myśleć że kiedyś w ogóle było lepiej..

Elvis Blue Hawaii Riesling 2009

   Lubie zapytać sprzedawce w sklepie czy ma dzisiaj coś fajnego, zwykle bardzo mi się to opłaca. Tak też było z Elvisem, normalnie pewnie bym go nie kupił, bo jakoś mi nie wyglądało ale mieli akurat wyprzedaż i za 12 zł wziąłem. 
Następnego dnia zadzwoniłem i zarezerwowałem cały karton. 
Super winko chociaż na pierwszy rzut oka budzi mieszane uczucia. Riesling z kaliforni, półwytrawny, nazwany po Królu, etykieta taka jakaś nie za bardzo ....
   Ale wystarczy odkorkować a wszelkie wątpliwości rozwiewają się w hawajskiej bryzie. W nosie są owoce- ananas, liczi, cytrusy, kwiaty,  troszeczkę miodu. Gdzieś daleko w tle benzynka, nie za dużo. Wszystko świeże i apetyczne.
   Smak miły, rześki, dobra kwasowość, sporo owocu, ładnie koresponduje z zapachem. Jest plażowo, lekko, wakacyjnie i słonecznie. W tak niskiej cenie to w życiu tak dobrego rieslinga nie piłem. Elvis zostanie z nami  na lato, na razie z sałatkami, plażowymi przekąskami i prosto z lodowy szklankami pite ze znajomymi. 
Tutaj fotka z samego koniuszka Polski.
Można powiedzieć- Elvis went to Hel.
Ocenia, chociaz dziś startują wakacje- mocne 3 +
Z radoscią i uśmiechem- bo takie to winko własnie jest.

wtorek, 21 czerwca 2011

Biore się za porządki w sposób zorganizowany.

Dobra, wiem że długo nie pisałem, co zrobić.
Teraz już jestem z powrotem zmuszony wyrzucić hałdę szkła spod zlewu. Nazbierało się tego całkiem sporo, przez chorobę, zachlysnięcie latem, pospollite lenistwo i podróże. 
Dzisiaj pocykałem fotki i przejżałem notatki. Pewnie niebawem po troszeczku bede uzupełniał brakujące wpisy. 
O winach z Katalonii pisać raczej nie będę. Po pierwsze dlatego, że tym razem prawie nic nie przywieźliśmy a po wtóre- wina na wyjezdzie smakują lepiej. Nie ma się co dziwić, są w swoim naturalnym środowisku.
O tamtejszej kuchni tez nie bede sie rozwodził, dośc powiedziec że znalazłem sobie miejsce na emeryturę. 
Oby już niedługo.